"Władza imponuje tylko małym ludziom, którzy jej pragną by nadrobić swą małość. Człowiek naprawdę wielki, nawet gdy włada, jest sługą " kard. Stefan Wyszyński

piątek, 9 listopada 2012

Pijani rowerzyści = Pijany kierowca TIR'a ?

     Wiele słyszymy w różnych mediach o brawurowych łapankach i licznych zatrzymaniach, które poprawiają statystyki Policji tudzież Straży Miejskiej pijanych (choć to słowo jest znacznie nadużywane) rowerzystach.

    Oczywiście - żeby była sprawa jasna - nie jestem zwolennikiem takiego postępowania i nie chcę też tutaj nikogo bronić, ale chciałbym zwrócić uwagę na pewną kwestię. 

    Dzisiaj, na portalu lokalnym naszemiasto.pl, ukazał się krótki news, który informował o złapaniu pijanego rowerzysty (LINK). Gdy będziemy na to patrzeć przez pryzmat całej Polski - takich przykładów namnoży się setki o ile nawet nie tysiące. Prawdą jest, że nie świadczy to dobrze o danych rowerzystach, którzy łamią - jakby nie było - ustalone prawo, którego trzeba przestrzegać, nawet gdyby było najbardziej durnym paragrafem z pośród wszystkich.

    Co mnie jednak zastanawia?

   Nasuwa się pytanie - Dla kogo zagrożeniem jest pijany rowerzysta? przy obecnie funkcjonującym durnym prawie...
Już nie będę tutaj przytaczał rowerzystów jadących POD WPŁYWEM - bo to nie jest synonim słowa PIJANY. Pijanym można być po 20 piwach a POD WPŁYWEM, można być po jednym piwie, albo po znanym, polskim batonie, który niejednemu dał nauczkę - adwokatowym "Pawełku", są również znane przypadki, iż w pewnej małej miejscowości w woj. małopolskim, zatrzymano księdza, prowadzącego samochód, który był POD WPŁYWEM, jedząc uprzednio kilka jabłek - nie zostało to naukowo obalone, więc przyjmuję, że jest to możliwe.

Wracając do rowerzystów:
     Przyjmując sytuację, w której PIJANY - np. po 5 piwach i ćwiartce wódki - ledwo stojący na nogach p. Edzio (bez urazy dla Edwardów :) ) postanawia skończyć miłą imprezkę w plenerze z kolegami i udać się do domu, na zasłużony odpoczynek. Wsiada na rower i "próbuje" jechać. Domyślam się, że jego prędkość nie będzie większa jak 10 km/h (chyba że z górki, ale w tym przypadku z prędkością większą jak 15-20km/h nie ujedzie, bo spadnie z roweru), nie będzie także, nagminnie wyprzedzał samochodów.

Dla kogo owy Edzio jest zagrożeniem, jeżeli nie dla samego siebie?:
Dla przechodnia? - Nie. Sądzę, że trzeźwy przechodzień, zauważyłby jadącego 10 km/h pijanego Edzia i w sytuacji, w której wyczułbym, że zaraz na niego wjedzie, uskoczyłby na bok, zrobiłby jakiś sus, odskok, unik - miałby wiele czasu na podjęcie decyzji. Mając jeszcze na uwadze modę i technikę - pewnie nagrałby film na youtube, albo zrobił parę fotek, zanim owy Edzio mógłby mu zagrozić.
Może być także sytuacji, w której brawurowa jazda p. Edzia odbywałaby się w sytuacji, w której dany przechodzień idzie tyłem, tzn. obydwoje (Edzio i przechodzień) idą/jadą w tę samą stronę. Przyjmując taki scenariusz, przy 10 km/h pijany Edzio, nie jest w stanie szczególnie zaszkodzić. Skończyłoby się to ewentualnymi otarciami, które nie spowodowałyby zagrożenia życia lub zdrowia danego przechodnia. A gdyby p. Edzio miał pecha i trafił na bitnego człowieka, dostałby jeszcze w mordę od potencjalnej "ofiary".

Dla kierowców samochodów osobowych? - Co pijany, ledwo jadący na rowerze, ledwo utrzymując linię prostą Edward może zrobić kierowcy np. Fiata 126p?
Nie ma ŻADNYCH szans, aby jakaś potencjalna kolizja, "najechanie" Edwarda na tylni zderzak kierowcy, albo niespodziewany upadek przed maskę kierowcy Fiata skończyłby się źle dla kierowcy samochodu. Nie zagraża on danemu kierowcy w sposób, który mógłby naruszyć jego zdrowie czy życie. Jedynym problemem, może być wgniecenie karoserii. W takiej sytuacji, Edward naraża tylko i wyłącznie siebie - a przecież jesteśmy wolnymi ludźmi i powinna obowiązywać zasada CHCĄCEMU NIE DZIEJE SIĘ KRZYWDA!

Dla kierowców samochodów ciężarowych? - W takim przypadku już w ogóle, nie ma jakichkolwiek szans na to, aby rowerzysta wpłynął na jakiekolwiek uszkodzenie kierowcy ciężarówki. Śmiem nawet twierdzić, że to p. Edzio, mógłby nie wyjść cało z sytuacji. Więc po raz kolejny, Edzio nie jest zagrożeniem dla tej grupy uczestników ruchu drogowego, tylko dla samego siebie.

    Uważam zatem, że policja powinna bardziej skupić się na pijanych KIEROWCACH SAMOCHODÓW - niż z taką pompą celebrować i opisywać w prasie zatrzymania pijanych, durniów jadących na rowerach. Nie mówię, żeby ich nie zatrzymywać i olewać. Owszem, powinno się to robić, ale czy jest sens marnotrawić pieniądze z podatków na sądzenie takich ludzi a potem jeszcze utrzymywanie takiego durnia przez pół roku w więzieniu?
Człowiek powinien sam dbać o własne zdrowie i życie, a państwo powinno jedynie kontrolować prawnie sytuację w które doszłoby do jakiegoś zdarzenia.
Prawo powinno być tak skonstruowane, aby kary za potencjalne przestępstwa/wykroczenia ODSTRASZAŁY. Dla menela, który siedzi na zasiłku, ma jakąś swoją melinę, i "wali" tanią berbeluchę dzień i noc, porusza się rowerem pod wpływem, to więzienie to tylko zachęta - a jeżeli nie zachęta to jedynie drobny "detox", gdzie nabierze sił na kolejne imprezki - a nie odstraszenie.

Człowiek, musi wiedzieć, że za potencjalne wykroczenie czeka go porządna kara. Jeżeli pijanego rowerzystę złapie się gdzieś na poboczu wiejskiej drogi to nie powinno się go traktować podobnie jak pijanego kierowcę TIRa ale łagodniej, adekwatnie do wszystkich okoliczności.
Jeżeli pijany rowerzysta/kierowca TIR'a przez swoją głupotę spowoduje taką sytuację, że ktoś zginie, powinien odpowiadać jak MORDERCA! Czyli w normalnym państwie, z normalnym prawem, za MORDERSTWO - którego nie należy mylić z ZABÓJSTWEM - albo jest wyrok Kary Śmierci - co jest nawet zapisane w Biblii - albo taka kara, która odstraszy kolejnych potencjalnych durniów. Czym jednak jest MORDERSTWO, żeby doprecyzować? - celowym, planowanym i umyślnym spowodowaniem czyjejś śmierci. Każdy pijany kierowca czegokolwiek, wsiadają pijanym do samochodu, powodując czyjąś śmierć jest umyślnie działającym przestępcom, przeciwko zdrowiu i życiu innych.
Nadrzędną zasadą, winno być w związku z tym, chcącemu nie dzieje się krzywda, ale wolność jednego kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego. Innymi słowy - Wolność Twojej pięści kończy się na czubku mojego nosa.

Drugą bzdurą, jest odbieranie wszelkich uprawnień (morskich, lotniczych, samochodowych) gdy złapie się posiadacza takich uprawnień, pijanego na rowerze, na który żadnych uprawnień mieć nie trzeba... ale o tym, może przy innej okazji...